Jakiś
czas temu pokazywałam
Wam płynne matowe pomadki Semilac,
które szturmem podbiły rynek. To były pierwsze pomadki, które można dopasować
do koloru lakieru. Ja zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia i już
zdążyłam zużyć dwa opakowania koloru Indian Roses. Uwielbiam je za przepiękne
kolory (ciężko o zamienniki, są po prostu unikatowe!), za trwałość i komfort
noszenia.
Jednak
nie każda z nas lubi mat na ustach. Część z nas jest wierna klasycznym pomadkom
o kremowej konsystencji i lekko połyskującym wykończeniu. Właśnie dlatego
Semilac przygotował klasyczne pomadki w swoich kultowych kolorach. Co o nich
myślę?
Są
przede wszystkim bardzo komfortowe na ustach! Ich pigment jest naprawdę
nieziemski (kryją już po pierwszej warstwie) i delikatnie pielęgnują, nawilżają
usta.
W
kolekcji znajdziecie 10 kolorów:
·
005 Berry Nude –
beż wpadający w brudny róż (uwielbiam!)
·
012 Pink Cherry –
intensywna fuksja z nutą fioletu
·
063 Legendary Red –
klasyczna, ponadczasowa czerwień
·
064 Pink Rose –
brzoskwinowy róż
·
066 Glossy Cranberry –
nasycona czerwień z żurawinowym vibe
·
067 Juicy Strawberry –
truskawkowa czerwień
·
068 Delicate Red –
wiśniowa czerwień
·
083 Burgundy Wine –
kolor śliwkowego wina
·
097 Indian Roses –
delikatny, brudny róż (w stylu „my lips but better))
·
136 Creamy Muffin –
brąz wpadający w beż
Moja
opinia | SEMILAC CLASSY LIPS – HOT OR NOT?
Przyznaję się bez bicia – jestem fanką
matowego wykończenia, a matowe pomadki od Semilac uwielbiam. Zwykle unikałam
klasycznych pomadek, bo za bardzo się rozmazywały, kleiły się do nich włosy.
Ale dla tych produktów zrobiłam wyjątek i testowałam je naprawdę długo. Jaki
jest rezultat? Bardzo je polubiłam.
W dniach, kiedy czuję, że moje usta są już
delikatnie przesuszone przez maty, stawiam właśnie na nie. Mają
kremowo-satynowe wykończenie, ale zwykle odciskam nadmiar produktu na
chusteczce, dzięki czemu mam na ustach woal aksamitu. Po takim zabiegu bardzo
dobrze się utrzymują, a kiedy już zaczynają się po kilku godzinach „zjadać”, to
w ładny sposób, równomiernie i bez brzydkich odcięć. No i pomadkę klasyczną
zawsze mogę sobie dołożyć, nawet bez lusterka ;). Jestem więc na duże TAK!
Moi faworyci to Indian Roses, Berry Nude, Pink Rose i Delicate Red, a Wasze?
Dajcie znać, jak podobają Wam się kolory!
Wolicie na ustach mat, czy kremowe
wykończenie?
Czekam na Wasze komentarze <3