Hej :)
Ostatnio nie narzekam na nadmiar wolnego czasu. Ale przygotowałam post dotyczący ulubionych produktów poprzednich dwóch miesięcy. Mam nadzieję, że znajdziecie tu coś dla siebie :) Zapraszam!
Vichy – woda
termalna
Małe, wydajne opakowanie. Daje naprawdę fajny efekt
odświeżenia. Stosuję ją do spryskiwania pędzla Hakuro H50. Lekko zwilżonym
pędzlem stempluję podkład na twarzy. Pędzel pochłania dzięki temu mniej
produktu, a sama aplikacja staje się łatwiejsza. Czasami spryskuję twarz już po
skończonym makijażu, aby „zdjąć” efekt pudrowości i scalić wszystkie warstwy
makijażu, co poprawia jego wygląd i trwałość.
Jedyny minus – atomizer. Czasami zdarza się, że poleci na
nas naprawdę spora kropla, zamiast mgiełki.
La Roche Posay – Żel do mycia twarzy Effeclar i
Effeclar Duo+
Seria Effeclar ma chyba tyle samo zwolenników, co przeciwników.
Jedni chwalą pod niebiosa, drudzy równają z ziemią. Ja jednak wiem jedno. U
mnie sprawdzają się znakomicie. Mam cerę mieszaną, skłonności do zaskórników,
błyszczenie w strefie „T”, rozszerzone pory, czasem pojawiają się uciążliwe
niedoskonałości. Żel jest bardzo łagodny, nie wysusza, tak jak inne żele, które
do tej pory stosowałam, delikatnie, ale bardzo dokładnie myje, nie podrażnia
oczu, nadaje się do demakijażu (po uprzednim zmyciu mascary oczywiście ;) ).
Effeclar Duo+ to mój Święty Graal na pojawiający się „raz w miesiącu” wysyp
grudek na czole, sprawdza się na zaognione, zapalne zmiany . Ma właściwości
złuszczające i przy regularnym stosowaniu przeciwdziała powstawaniu
zaskórników. Jest ratunkiem, gdy moją cerę zapcha jakiś kosmetyk. Niedawno
kupiłam Effeclar K i na razie jestem równie pozytywnie do niego nastawiona. Za
jakiś czas na pewno pojawi się jakaś recenzja i porównanie.
Le Petit
Marseillais Lait Hydratant – mleczko nawilżające
Mam dość duży problem z wysuszającą się skórą. Sporą winę
ponosi za to woda, która potrafi wysuszyć dosłownie na wiór. To mleczko jest
lekkie, szybko się wchłania i ładnie pachnie. A co najważniejsze – całkiem
dobrze nawilża. Skóra staje się miękka, nawilżona i pachnąca. Poza tym,
ogromnym plusem jest opakowanie z pompką. Ja jestem na tak :)
KOBO Proffesional – Matt Bronzing &
Countouring Powder
Ten bronzer to prawdziwy hit! Nie spodziewałam się, że w tej
cenie można dostać produkt o cudownym, chłodnym kolorze (Nubian Desert),
znakomitej trwałości i tak prosty w aplikacji. Idealnie stworzy nam cienie pod
kością policzkową, nada się do konturowania całej twarzy. Poza tym – nie ma
mowy, żeby zrobić sobie nim krzywdę! Pięknie się blenduje, nie robi plam.
Utrzymuje się na twarzy cały dzień. Na minus jest opakowanie – z plastiku
niezbyt wysokiej jakości, ale możemy to mu wybaczyć. Myślę też, że jego odcień
jest zdecydowanie zbyt chłodny, żeby się nim trochę „opalić”.
Golden Rose Mineral Terracotta Powder – puder
mineralny
Kupiłam odcień najjaśniejszy, ma naturalny kolor i daje
satynowe wykończenie. Jeśli akurat nie zależy mi na efekcie matu, omiatam nim
twarz. Nadaje skórze zdrowego wyglądu i wyrównuje koloryt. Najczęściej
przypudrowuję nim jednak powiekę i obszar pod łukiem brwiowym, żeby utrwalić
bazę pod cienie i ułatwić blendowanie. Świetnie nadaje się również do
wykańczania makijażu i czyszczenia wszelkich nierówności i niedoskonałości
cieniowania, np. w zewnętrznych kącikach ładnie wyrównuje i unosi do góry
kształt cieniowania.
My Secret – Face
Illuminator powder
Przepiękny rozświetlacz za śmiesznie niską cenę. Daje
delikatny efekt tafli, bez żadnych drobinek (pod tym względem jest zdecydowanie
ładniejszy, niż Mary Lou, ale za jakiś czas pojawi się porównanie). Efekt można
stopniować i uzyskać „mokry policzek” a’la J.Lo. Ma piękny kolor, który
powinien pasować każdej karnacji, chyba że jesteście bardzo „chłodne”. Niestety
opakowanie jest strasznie kiepskie :(. Ale coś za coś :)
Catrice – Liquid
Camouflage
Ten produkt zyskał już chyba miano kultowego. Nie mogłam go
nigdzie dostać przez ponad miesiąc. Ale się udało :). Korektor ma całkiem dobre
krycie, przyjemną, kremowo-płynną konsystencję, nie jest rzadki, ale nie
sprawia też wrażenia bardzo ciężkiego. Ładnie pachnie, przypudrowany nie
podkreśla zmarszczek bardziej, niż inne korektory, których używałam. Nie
ciemnieje, ale czasem mam wrażenie, że lekko szarzeje. Mi najlepiej się jednak
sprawdza jako baza pod cienie. Naprawdę, do tej pory nie miałam lepszej! Zoeva,
Avon – są daleko w tyle. Cienie trzymają się od nałożenia aż do momentu zmycia
makijażu, praktycznie bez żadnych zmian. A mam tłuste, „trudne” powieki. Bardzo
polecam :)
Real Techniques -
Miracle Sponge
Na jej temat nie będę się bardzo rozpisywać, bo chcę
przygotować recenzję po dłuższym okresie używania. Na razie powiem tylko, że
jest świetna i ją naprawdę lubię. W szczególności do aplikacji korektora pod
oczami.
Ben Nye –
transparentny puder sypki w kolorze Fair
Kolejny raz bardzo krótko – na temat moich ulubionych pudrów
sypkich pojawi się osobny post. Jest świetny do przypudrowania korektora pod
oczami :)
Protex – mydło
antybakteryjne
Nigdy nie sądziłam, że uznam pranie pędzli za czynności
łatwą i przyjemną. A jednak – z tym mydełkiem to możliwe! Nie Biały Jeleń, a
właśnie to cudo w oka mgnieniu domywa zaschnięty Revlon CS, ciemne pigmenty z
pędzli o białym włosiu, czy gąbki do makijażu. Polecam film o praniu pędzli
Agnieszki – Dressed In Mint, bo to tam znalazłam ten produkt. Naprawdę polecam,
nie ma lepszego :)
Napiszcie, czy macie któryś z wymienionych przeze mnie produktów i jak Wam się on sprawdził. A może jakiś produkt Was zaciekawił? Chętnie poczytam też o Waszych ulubieńcach :)
Do następnego!