W sferze
beauty nastała era matowych, długotrwałych pomadek do ust, wypierając trochę
błyszczyki i produkty o wykończeniu kremowym. Ja sama również je polubiłam, ze
względu na to, że długo się utrzymują na ustach, nie kleją się, podoba mi się
jak wyglądają.
Dużą
popularność, głównie na zagranicznym Youtubie i blogach, zdobyły pomadki w
płynie amerykańskiej firmy Dose of Colors. W Polsce są niestety niedostępne
stacjonarnie. Swój egzemplarz nabyłam na www.glowstore.pl
– jest to sklep internetowy, który w swoim asortymencie ma takie marki jak
Anastasia Beverly Hills, Colour Pop, Morphe Brushes, Makeup Geek, Jeffree Star
i inne.
Trwałość
______________
To, co wyróżnia pomadkę Dose of
Colors, to wyjątkowa trwałość. Pozwólcie, że zobrazuję to na trochę
niecodziennym przykładzie. Gdy otrzymałam przesyłkę z pomadką, od razu zrobiłam
swatche na dłoni. I zajęłam się myciem pędzli. Po zakończeniu tej jakże „przyjemnej”
czynności, ze zdziwieniem zauważyłam, że kolor naniesiony na dłoń pozostał
nienaruszony! Żeby zmyć pomadkę musiałam się troszkę napracować i mocno potrzeć
to miejsce przy użyciu ciepłej wody i mydła. Jeśli chodzi o trwałość na ustach – pomadka przetrwała
prawie cały dzień. W tym czasie normalnie jadłam i piłam. Oczywiście od środka
zaczynała się już delikatnie „zjadać”, ale nie wymagało to żadnych poprawek. Z
ust zmywam produkt płynem dwufazowym lub micelarnym.
Konsystencja i aplikacja
______________
Pomadka ma kremową konsystencję,
zasycha na ustach, ale nie pozostawia „skorupy” i wrażenia, że warstwa
kosmetyku za chwilę pęknie. Jest komfortowa w noszeniu, prawie niewyczuwalna. Dobrze
jest przed jej aplikacją nałożyć balsam na usta. Trzeba też pamiętać, że matowe
pomadki „wżerają się” w usta i mogą podkreślać suche skórki i inne
niedoskonałości. Dlatego polecam przed jej użyciem zrobić sobie delikatny
peeling ust. Odnośnie samej aplikacji – jest prosta, ale jeśli nie mamy wprawy,
to dość duży aplikator może być dla nas niewygodny przy precyzyjnych ruchach.
Warto najpierw obrysować usta konturówką, będzie nam łatwiej. W przypadku tej
pomadki mniej znaczy więcej. Wystarczy jedna wartwa, pigment jest na tyle
mocny, że dokładnie pokryje usta. Dokładanie kolejnych warstw może się skończyć
uzyskaniem niezbyt ładnego efektu.
Najważniejszą kwestią, jeśli chodzi o
komfort noszenia, jest to, czy pomadka wysusza. Tak, może wysuszać, jeśli nasze
usta mają do tego tendencję. Trzeba też zaznaczyć, że matowe pomadki należy
nakładać na zadbane, wypielęgnowane usta. Odpowiednie nawilżenie i peeling od
czasu do czasu powinny załatwić sprawę. Ja nie zauważyłam u siebie żadnych
oznak przesuszenia, ale też nigdy nie miałam żadnych komplikacji podczas
noszenia matowych pomadek.
Kolor
_______________
Bardzo trudno było zrobić zdjęcie,
które odzwierciedlałoby kolor Stone. W Internecie również nie znalazłam takiego
zdjęcia. To zgaszony róż, wpadający lekko w szarość. Najlepiej chyba oddaje to
określenie „mauve” – bladofioletowy, fiołkowyróżowy. Porównałam go do innych
pomadek o zbliżonych odcieniach, które posiadam. Musicie mi wybaczyć zmiany
temperatury barwowej na zdjęciach – słońce co chwilę to zachodziło, to
wychodziło zza chmur. Myślę, że podobnym kolorem może być słynna Dusty Rose z
Anastasii Beverly Hills, , Colour Pop Midi/Trap, Stila Baci, ale moje zdanie
opieram tylko na swatchach znalezionych w Sieci.
A tak prezentuje się pomadka w bardzo prostym makijażu:
I to byłoby na tyle dzisiaj. Dajcie
znać, czy podoba Wam się ten kolor. A może macie w swojej kolekcji jego
zamienniki lub inne kolory firmy Dose of Colors? Jestem też ciekawa, czy
lubicie matowe pomadki i które z nich zaliczacie do swoich ulubieńców?
Miłego weekendu i do następnego :)
edit.
Prawdopodobnie odpowiednikiem tego koloru jest Golden Rose Longstay Liquid Matte Lipstick nr 10 :)